No tak, ceny gdzieniegdzie potrafią być zabójcze i sam nie rozumiem za bardzo dlaczego. Wiem, że świeża ryba w rejonach nienadmorskich takich jak Warszawa będzie droższa niż w Japonii, gdzie jest to hmm, że tak powiem, główny kulinarny surowiec regionalny. Ale bez przesady. Chociaż jak się dobrze poszuka to się znajdzie i niedrogie i dobre. Bo taniego i syfiatego też nie ma sensu kupować, wiadomo. Ale dobre i w rozsądnej cenie spokojnie jest do zdobycia. Jeśli chodzi o Warszawę to wystarczy wyjść z centrum miasta, gdzie ogólnie wszędzie jest drogo i bardziej idzie się chyba w popularność lokalu niż w jego faktyczną jakość. Może nie tyle na obrzeżach co poza ścisłym Śródmieściem jest tyle fajnych knajpek, zresztą nie tylko jeśli chodzi o sushi... W ciągu ostatniego roku kilkakrotnie miałam okazję być w Sushiberry. Fajny klimat, taki niewymuszony i przyjemny, rolki jedne z lepszych jakie w ogóle kiedykolwiek miałam okazję jeść. Serio. I wystarczyło się tylko ruszyć na Bielany, a nie kisnąć w centrum Warszawy. Ceny w końcu normalne, nawet jakieś promocje. Bez zadęcia, bez sztywniactwa i wymuszonego poczucia wyższości, bo przecież to sushi

Czyli tak jak powinno być!

A samodzielnie nie chce mi się kulać rolek, za dużo w tym grzebania. Czasem mi się zdarzy, ale wolę jednak pójść do restauracji, posadzić się przy stole i zjeść lepiej. Taka natura leniwego człowieka
