... wiesz co Novic, tak naprawdę to nie ma się z czego śmiać... Jestem osobą wierzącą (chociaż niektórzy twierdzą, że kłamię, bo nie chodze do kościoła itp. regularnie - ich sprawa ja wiem swoje) i wiele rzeczy jest dla mnie do uznania. To że autor artykułu (konkretnie tego pierwszego) do którego link podałeś miał takie czy inne przejścia - w to mogę jak najbardziej uwierzyć (zwłaszcza, że to nie pierwsza wypowiedź w tym tonie jaką znam). Pytanie tylko czy te przejścia spowodowało samo aikido? Szczerze mówiąc nie bardzo w to wierzę. Podejrzewam natomiast, że ów autor zbyt dał się, że się tak wyraże, zbić z tropu (chodzi mi o odejście od Wiary). Może za bardzo dał się wciągnąć w mistykę, otoczkę, którą niektórzy mistrzowie starają się wytworzyć na treningach? Wiem, że takie, pachnące sekciarstwem, praktyki zdażają się w niektórych dojo. Moim zdaniem jest to wina trenera - bo w sumie kogo innego? Zasada jest stara jak świat. Noriyuki "Pat" Morita w starym, dobrym filmie "The Karate Kid" wyraził ją prosto jak w mordę strzelił: "Nauczyciel mówić, uczeń robić" - banał. A co jeśli nauczyciel jest taki jak na przykład w liście (drugi link), który przedstawiłeś? Nauczyciel, który sam nie wie za co się złapać, który szuka wszędzie i "pyta na każdej napotkanej ścieżce". Co wtedy?
Na temat czym jest dla mnie aikido wypowiadałem się nie raz na tym forum. Dla celów, powiedzmy sobie metodologicznych, napiszę je jeszcze raz. Tym razem jednak, mam nadzieję, że w imieniu nie tylko swoim ale wszystkich moich wierzących koleżanek i kolegów z LAA. Piszę wierzących, bo mam i takich co nie wierzą.
No więc moim (naszym) zdaniem, co podkreślam do bólu, nie wolno skupiać się na mistycznych aspektach sztuki. Po co? Nie wnosi to niczego (nadal moim zdaniem) wartościowego do treningu, w zasadzie nie uczy niczego porzytecznego. Czy samuraje, podczas treningów, przywiązywali wagę do otoczki? Moim zdaniem nie. Samo określenie, przecież, się zmianiało. Na początku było jutsu - technika. Nikt nie przejmował się mistycyzmem na treningach - treningi były po to aby nauczyć walki, uszkodzenia, zabicia przeciwnika, przetrwania. Kolejna prosta zasada - <albo wróg nas albo my wroga> w dawnej Japonii (czy gdziekolwiek indziej) nie było miejsca na santymenty. Każdy Japończyk (Chińczyk, Koreańczyk czy nawet Włoch czy Francuz) uczył się walczyć na treningach a jakiej był wiary czy wyznania to była (i jest, i powinna być) jego prywatna sprawa. To co się porobiło ze sztukami walki później to inna historia. Zamienienie "jutsu" na "do" troszkę moim zdaniem namieszało w tym wszystkim. Problem polegał (i polega) na tym, że zamiana wyrazów miała w przeważającej większości zamaskować dawne metody walki przed Amerykanami po II wojnie światowej. Po to właśnie Ueshiba czy Funakoshi dorobili do nazw swoich sztuk wyraz "do" (droga). To samo, tyle że sporo wcześniej, zrobił pan Kano - twórca judo - wyzbył się pojęcia "jutsu", które w jego czasach (świeżo po "uziemieniu" wojowniczych samurajów) źle się kojarzyło.
Druga sprawa, tym razem już konkretnie odnosząca do Europejczyków, to podejście niektórych mistrzów do praktyk religijnych w aikido (czy innych sztukach rodem ze Wschodu). Weźmy na warsztat opisywane przeze mnie wcześniej ćwiczenie "wiosłowania". Owo ćwiczenie jest w "repertuarze" aikido tylko dla tego, żę Ueshiba był praktykiem sekty buddyjskiej Omoto-kyo - a do tego praktykującym shintoistą. Klaskanie w dłonie pomiędzy "wiosłowaniem" ma, według shinto, odpędzać złe duchy i zwracać na klaszczącego uwagę kami. Mój trener kilka razy powtarzał kiedyś, że robi "wiosłowanie" tylko ze względu na zwyczaj - czy to coś złego, że Europejczyk (wierzący chrześcijanin), będzie postępował zgodnie z przyjętym zwyczajem? Nie. Złego, dla niego i jego wiary, stanie się wtedy gdy zacznie, ów chrześcijanin, dostrzegać w "wiosłowaniu" coś więcej niż tylko ćwiczenie - dla poprawy pracy bioder. Jeśli tenże chrześcijanin dostrzeże w "wiosłowaniu" autentyczną shintoistyczną "modlitwę" no to może sobie zaszkodzić. Muszę się przyznać, że kiedyś też próbowałem znaleźć coś głębszego w shinto. Jednak po jakimś czasie uznałem, że Chrześcijaństwo wcale nie jest takie do niczego (i podobne do nauk Buddy). W ten sposób pozostałem przy religi przodków
Aczkolwiek, zdaje się, że z moimi poglądami na instytucje kościelne (niektóre), dopraszam się "stosu", ekskomuniki lub chociaż nagany przed zgromadzeniem parafialnym
Nie zmienia to faktu, że wierzę nie zamierzam przestawać.
Trzecia sprawa - rytuały. Na to też mam własne spojżenie (a co? Nie wolno
) Otóż w moim odczuciu należy kultywować pewne rytuały i zwyczaje. Mam tu na myśli przede wszystkim zachowywanie etykiety. Wielu krytyków (at chodźby pod linkami) zakłada, że aikido (czy inna SW) są "be", bo na treningach uczniowie kłaniają się "bożkom". Ludzie co za bzdura... jakim bożkom? Na początku i na końcu treningu aikido kłaniamy się ponieważ:
1) taki jest zwyczaj przyjęty w sztukach walki
2) składamy wyrazy szacunku dla O'senseia Ueshiby.
Co do brzydkiego słowa jest złego w tym, że szanuję człowieka za pracę całego jego życia? Człowieka dzięki któremu jestem tym kim jestem - studentem aikido. Człowieka, z którego pracą wiążę swoją przyszłość. Na litość Boską, co z tego, że O'sensei nie żyje - gwarantuje wszystkim, że jakbym miał możliwość okazania mu szacunku w inny sposób to bym to zrobił. Z miłą chęcią pojechałbym do Japonii, złożył kwiaty i zapalił lampkę (tudzież jak to sie robi na wschodzie, kadzidełko) na jego grobie. Chciałbym bardzo. I co z tego, kiedy nie mogę, bo mnie najzwyczajnie nie stać na wyjazd.
<to tak do tego tekstu który podałeś w linku>
Co do zwyczajów, to jestem zdania, że jak najbardziej powinny być podtrzymywane. Dlaczego? Ponieważ ich zachowywanie sprzyja wytworzeniu odpowiedniej atmosfery. Atmosfery pewnej "japońskości" która, moim zdaniem, przyczynia się do wzrostu "przyjemności" z ćwiczenia.
Treningi sztuk walki nie mogą być zwykłymi zajęciami W-F. Nie oto w tym chodzi. Z drugiej strony nie mogą być także jakąś "przykrywką" dla sekciarskiej działalności "błądzących duchowo" miszczów, którzy chcieli by mieć władzę nad rządem dusz.
Tak na koniec zapraszam do przeczytania tych arykułów:
http://www.aikido.alleluja.pl/tekst.php?numer=11874
http://tygodnik.onet.pl/0,1177734,druk.html
mam nadzieję, że przyczynią się do zrozumienia problemu - mi bardzo rozjaśniły w głowie
PS: Kelly jestem bardzo ciekaw Twojego zdania na temat artykułów, zarówno tych, które podał Novic jak i tych z mojego posta