Guma - wszystkie soundracki (imho) do filmow Miyazakiego są świetne, bardzo melodyjne, można rzec - symfoniczne
Z bardziej refleksyjnych, spokojniejszych , ale za to nad podziw udanych i cudnych (ileż superlatyw) polecam:
- POlecam kolejny raz, wiem, ale o tym soundracku trzeba mówić wielokrotnie! - > soundrack z Vampire princess Miyu (kocham zwlaszcza "Melody of sadness" -> Kenji Kawai to spłodził <tzn. ten konkretnie utworek>, nazwisko mówi samo za siebie..., dźwięk fletu w tym utworze rozrywa na kawałki serce , harfa też nieźle działa na psychikę..., genialne, baaardzo przyjemne do słuchania);
- Demon Detective Loki Ragnarok - według mnie w porządku, dość rozna stylistyka - od jazzujących piosenek po organowo-kościelno-gotycko-horrororzaste granie ; ciekawy mix;
- Stellvia of the universe - miłe dla ucha, miłe, ale nie przesłodzone, żadne hopsa lala, zero cukierków, za to sporo optymistycznych dźwięków...
- Record of Lodoss war - no a jakaż miałaby być muzyka do serii fantasy???
- hmm o dziwo lubię muzykę z Hack n' liminality - mimo, że to takie nieco dichowate jest jak na mój gust, może brzmienie japońskiego języka się broni plus optymizm w tej muzyczce zawarty... bo ja wiem
- z Rurouni Kenshin - zwlaszcza "welcome to my nightmare" (bo choć smutne to piekne)...
Muzyka z anime to genialna sprawa.